Nad rzekami Babilonu siedzieliśmy
płacząc na wspomnienie Syjonu.
Bo jakże możemy śpiewać pieśń Pańską
w obcej krainie?
Jeruzalem, jeśli zapomnę o tobie,
niech uschnie moja prawica.
Niechaj mi język przyschnie do gardła,
jeśli nie będę pamiętał o tobie -
Jerozolimo, utracona Jerozolimo!
Jerozolimo, nie zapomnę ciebie.
Po klęsce pod Hittin Saladyn zdobył Jerozolimę. Potem kilkakrotnie jeszcze przechodziła z rąk do rąk, by w 1244 roku ostatecznie stać się łupem islamu.
Przez kolejne siedem wieków była miastem niczyim, miastem niepotrzebnym - a jednocześnie miastem tęsknoty, miastem nadziei, miastem żyjącym w marzeniach. W pewnym momencie liczba ludności spadła do zaledwie 4 tys. Zapomniane Wzgórze Świątynne znajdowało się w opłakanym stanie, a okoliczne tereny wiejskie w ruinie.
Przez tysiące lat Żydzi w diasporze podczas wieczerzy święta Pesach tak składali sobie życzenia, wspominając swą duchową historię:
To jest chleb niedoli, który nasi przodkowie jedli w ziemi egipskiej. Każdy głodny niech wejdzie i je z nami; każdy potrzebujący niech wejdzie i obchodzi z nami Pesach. W tym roku jeszcze tutaj, w przyszłym – już w Izraelu; w tym roku – jeszcze jako niewolnicy, w przyszłym – jako ludzie wolni. Leszana haba bJiruszalajim! W przyszłym roku - w Jerozolimie!
Żegnaj, Jerozolimo, utracona Jerozolimo. Jerozolimo, do której tęskniliśmy, Jerozolimo, do której wciąż tęsknimy, Jerozolimo, do której nie umiemy przestać tęsknić. Stracony, stracony Valinor dla tych, co zostali na Wschodzie.
Wrazenie rzeczywiście dramatyczne, tylko... strasznie ciemne, ledwo coś widać!
OdpowiedzUsuńJeszcze jedno: miecz w prawicy pległego krzyżowca - może by go ułamać...?
A.