czwartek, 20 września 2012

Pan namiestnik

Jest rok 1717...
Kilka tygodni temu zakończył obrady sejm. Mamy przed sobą namiestnika chorągwi pancernej. Pan namiestnik jest szczęśliwy, gdyż znalazł się w nowym kompucie. Pan namiestnik jest szczęśliwy, bo jego rotmistrzowi zależy tylko na splendorze, a panu porucznikowi na dziewkach i winie. To będzie moja chorągiew - myśli pan namiestnik! Zbiorę takich ludzi, że samego diabła się nie ulękną. To moja szansa. Pan namiestnik sam też do strachliwych nie należy. Był w ogniu przez kilka ostatnich lat. Przejeżdżał po brzuchach Szwedów, Moskali, Kozaków, Kałmuków a jak trzeba było to i Sasów. Swoim też się czasem dostało. Pan namiestnik wie, że wojna przegrana a kraj zrujnowany, ale to przecież nie wina żołnierza. Nic to - myśli pan namiestnik. Nieraz już Rzepa była zrujnowana i odradzała się z nową siłą. Teraz też tak będzie. Bo Rzepa jest najwspanialszym miejscem na świecie, a wolność w niej panująca nie tylko ludziom ale i Bogu jest miła, dlatego Bóg zawsze otacza ją opieką  Pan namiestnik za Boga, Rzepę, wolność szlachecką krwi ani gardła by nie szczędził. Pan namiestnik wie ...           

Tak bohatera dzisiejszej opowieści opisał mój kumpel Bogdan, dla którego pana namiestnika wymalowałam.

Popiersie Stormtroopera w skali 1/9.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz