Tam zaraz nekromancer... Raistlin Majere, i tyle!
Czytałam kiedyś sagę Dragonlance, ale niewiele pamiętam. Raistlina sobie w ogóle nie wyobrażałam, a jeżeli, to zupełnie inaczej.
Przyszedł do mnie bez obrazka na pudełku. Reprodukuję zdjęcie ze strony Nocturny.
Części:
Zbliżenia rąk:
No i wisienka na torcie, czyli twarz. Rasowa, nerwowa, żywa. Pyszności.
Średnio podoba mi się koncepcja wyrzeźbienia źrenic - tak, pamiętam że Raistlin miał je w kształcie klepsydr - ale to się da zaszpachlować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz