Na pewnym Okręcie służył kiedyś
pewien Kot.
Zarówno Okręt, jak i Kota pisać
należy z wielkich liter. Obaj albowiem należeli do Króla. Królewski okręt i Królewski Kot. Obaj zetatyzowani, oczywiście że tak.
Okręt nazywał się NSM "Cardinalis", Kot nazywał się Pleban.
Kot był czarny, tłusty, zapchlony i asertywny. Okręt, no cóż. Jak okręt. Na pewno nie był zapchlony, asertywny czasami bywał. Jak mu się chciało, to bywał.
Był też na tym Okręcie Człowiek. Który początkowo z Kotem darł koty, a potem się z nim zaprzyjaźnił. Człowiek ten właśnie wtedy dorobił się na resztę swego życia ksywki "Śmierciu".
Może kiedyś opowiem tę historię w całości.
Na razie - macie Kota. I Człowieka. I fragment Okrętu.
Skala 1/35.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz