Nawet nie usiłuję udawać, że ogarniam chińską i japońską flotę z przełomu XIX i XX wieku.
Nie ogarniam, nie rozróżniam, nawet nazw nie jestem w stanie spamiętać. A jeszcze część z nich miała epizody w obu flotach, gdzie nieznacznie zmieniały nazwy. Mhm. Kosmos.
Chińska (?) firma S-Model ma w ofercie modele kilku tych cudaków-brzydaków. Po długim a starannym namyśle wybrałam Chen Yuena. Uzasadnienie: bo mocno pokraczny, bo ma sporo blaszek, bo lufki.
Biogram okrętu
Tylna strona pudełka to zarazem schemat malowania:
Instrukcja składania. Fajnie wygląda.
Wypraski z częściami:
Zrobiłam się ostatnio strasznie marudna na plastikowe modele okrętów, wydają mi się toporne itd, ale ten jest całkiem całkiem. Wprawdzie nie ma poprzecznego podziału desek, ale co tam.
Zbliżenia detali:
Ramka z łodziami jest chyba wspólna dla wszystkich modeli S-Model. Na Chen Yuenie doliczyłam się miejsc na 6 łodzi, na wypraskach jest ich 10 + 2 małe torpedowczyki. Zostanie zapas. I dobrze.
Blacha:
Bardzo, bardzo fajna. Szczególnie podobają mi się wanty i reje z pertami.
Lufki. Dedykowane do tego konkretnie okrętu. Też mi się to podoba.
Arkusiki kalkomanii dostały mi się dwa. Maluśkie. Sympatyczne.
Miluśkie to jest w całości. Zobaczymy, jak się będzie sklejać.
A pokład dokupiłam w lutym 2019 r. i wygląda on tak:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz