Maluśki czterofajkowiec.
Biogram okrętu
Jest coś w czterofajkowcach. Niby takie zwykłe, paskudkowate, pokraczkowate. A jednak. Jest w nich coś.
Robiłam niedawno model flushdeckera w 1/400, teraz kupiłam sobie 1/700. Śliczności maleństwo.
Tylna strona pudełka.
Instrukcja. Owszem, w większości ten model składa się z plastiku, a nie z mojej ukochanej żywicy. Ale jak porządny jest to plastik! Jakaś nowa generacja, czy co...
W instrukcji wszystko wygląda nieprzyzwoicie wręcz porządnie. Jakby miało samo się budować. Kolory, etapy, dodatkowe podpowiadajki. Miód.
Części:
Do wyboru wersja full hull albo waterline.
Linie podziału blach na burtach ciut przerysowane. Ale... po pomalowaniu będą fajnie wyglądały.
Na oko kadłub składa się idealnie.
Drobnica. Sporo tego. I ładne, psiakrew.
Blaszki są dwie, z tego jedna to w większości podstawka:
Pamiętam jeszcze w palcach blachę do 1/400: ta wydaje się maluśka i uboga. Zobaczymy. Najwyżej jeszcze jakąś dokupię.
Kalkomania:
Tak patrząc na najnowsze produkty Flyhawka, to z pudła da się zbudować naprawdę fajny, porządny, nieudziwniony model.
No zobaczymy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz