Piszę to niemal 20 już dni po śmierci mojego Gapuszka i 3 dni po adoptowaniu dwóch uroczych suczek, Karmelki i Lukrecji. Już nie w takiej rozpaczy.
Zamówiłam ten pocyc w grudniu, przyszedł w lutym, dosłownie w przeddzień śmierci Gapcia. Na razie odłożyłam go na półkę, na zaś. Niech opadną emocje.
Nie jestem fanką takiego malowania, jak na obrazku tytułowym, ale na razie nie umiem wymyślić nic sensownego. Niech poczeka.
Przyszło w twardym, małym pudełku:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz