Do figurek ICMu mam spory dystans - są moim zdaniem sztywne i nienaturalne, i nawet wymiana główek nie pomaga. Pojazdów z tej firmy skleiłam tyle, co kot napłakał, okrętu od nich żadnego (bo kajzerowskiej floty nie lubię), samolotów też nic. No ale farbki, wiadomo. Farbek nigdy nie dosyć.
Pudełko jak pudełko, wkurzające, bo raz otwarte nie bardzo chce się zamknąć ponownie. Na szczęście bez plastikowych wytłoczek w środku. Na tylnej stronie pudełka - schemacik malowania.
Coś trzeba będzie pomalować na próbę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz