Model, który widzicie na zdjęciu, powstał z fascynacji pewnym epizodem w dziejach mojego świata alternatywnego, który sobie tworzę od bardzo wielu lat.
Punktem wyjścia był realny żaglowiec: Grosse Jacht elektora brandenburskiego Fryderyka Wilhelma. Statek spacerowy, zbudowany do pływania po spokojnych wodach i robienia wrażenia na gościach. W mojej wersji historii jacht wpadł w ręce zwycięskiego hetmana Andrzeja Wilczeńskiego po bitwie na Zalewie Wiślanym.
Andrzej nie miał czasu się nim zająć — zostawił zdobycz w gdańskim porcie i ruszył dalej robić politykę. Dopiero jego syn, Zygmunt, postanowił po latach zrobić ojcu niespodziankę i po cichu odrestaurować jacht. Nigdy nie czuł morza, nie znał się na żaglach ani proporcjach kadłuba. Zaufał więc ludziom, którzy zrobili to po swojemu: zastąpili oryginalne rzeźby nowymi, większymi, „bardziej królewskimi”, pozłacanymi do granic kiczu; dodali gigantycznego pegaza z husarzem na grzbiecie jako galion. Statek zrobił się przez to ciężki wizualnie, nieco pretensjonalny — ale wciąż niezły na wodzie.
Andrzej prezent przyjął, bo co miał zrobić? Zygmunt by się przecież obraził, a ich relacje i bez tego były dość chwiejne. Uśmiechnął się, dziękował, nawet trochę nim pływał po Bałtyku. Ale serca do niego nie miał nigdy.
Ten trójdzielny herb z tyłu - cudo ! Ziutek pracuje , czy konsumuje ;) ? Całość prezentuje się iście królewsko !
OdpowiedzUsuńZiutek jest jak królowa angielska: przewodu pokarmowego nie posiada.
OdpowiedzUsuńKurza stopa ale fajny! karol flibustier
OdpowiedzUsuń