sobota, 3 maja 2014

Inbox - Nutsplanet, Knight of Heaven

Rzadko jest tak, żebym kupiła sobie figurkę i ani trochę nad nią nie marudziła.

Zawsze jest się czego czepić, zwłaszcza jak jest się taką maruda jak ja. A to układ palców nie taki, a to twarz martwa, a to jakiś detal bezsensownie (moim zdaniem) wyrzeźbiony. W przypadku tego popiersia - cóż. Nie mam nad czym marudzić...

Pudełko adekwatnych rozmiarów, twarde, wypchane gąbką i starannie zapakowanymi częściami. Żywica ładna, z tych fajnych - nie za twarda i nie krucha.


Zbliżenia. Urzekły mnie te wplecione w kolczugę cienkie skórzane paseczki.


Strasznie podoba mi się rękawica. Naprawdę. Jest taka prawdziwa. 

Twarz. Delikatna, myśląca, głęboka psychologicznie. Już ją lubię.

I smaczek: na końcach jelca - małe, normańskie smocze łebki. Cacuszko. 


1 komentarz:

  1. Rzeczywiście ładna, teraz tylko czekać na efekty malowania.

    OdpowiedzUsuń