Samolot z gatunku latających wozów drabiniastych powiązanych sznurkami. I jeszcze na czterech rowerowych szprychowych kółkach.
Nawet w skali 1/72 jest to wielkie. 18 cm rozpiętości górnego płata!
Instrukcja:
Taka, no... dość symboliczna... Części bez numeracji, rysunek nie pokazuje dokładnie miejsc przyklejania. Raczej schemat poglądowy, jak to z grubsza powinno wyglądać.
Wanna kadłuba.
Płaty i usterzenie:
Pod światło widać, jaki to cieniutki odlew:
No... i tu zaczynają się schody. Reszta części wygląda, o, tak...
Niektórych jest za dużo, znaczy producent dał zapas. Fajnie. Inne są połamane, np. w moim egzemplarzu płozy. Już pogodziłam się z myślą, że przynajmniej część elementów zamienię na profile evergreena. Ustalenie, który patyczek jest którym zastrzałem, też będzie przygodą.
Silnik:
Fotel pilota (jeden z dwóch) - z niedolewką. Auć.
Kalkomania i arkusik folii na wiatrochron:
Blaszka. Mała ale cała.
Dłubię to, dłubię. Pojęcia jeszcze nie mam, czy i jak uda mi się zachować geometrię płatowca. Ale się staram.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz