Bo co, pomyślicie, za szajba mi odbiła, że kupiłam sobie figurkę skrajnie antypolską, wręcz polakożerczą?
Taras Bulba - kim był
Gogol przedstawił I Rzeczpospolitą w wykrzywionym zwierciadle, ale rosyjskie propagandowe filmy z ostatnich lat dołożyły do tego ogródka całkiem sporo kamieni. I mamy kolejny karykaturalny obraz Polaka w oczach Rosjan: głupi, podły, okrutny, złośliwy, szuja i taki syn. I na dokładkę masakryczny ciemnogród.
Więc - po co mi ta figurka? Nie będę udawała, że Bulba jest mi w jakikolwiek sposób bliski. Nie jest. Nie cierpię go (tego Gogolowskiego) tak, jak nie cierpię hitlerowskich żołnierzy, masowo produkowanych przez wszystkie firmy figurkowe świata. I tak, jak z zasady nie maluję hitlersynów, tak w życiu nie zamierzam pomalować Tarasa Bulby.
Zrobię z niego konfederata barskiego. Ot co.
Absolutnie przepiękny jest w tej figurce koń, ze szczególnym uwzględnieniem głowy. Cudne wygięcie szyi, błysk w oku, grające pod skórą mięśnie. Właśnie dla tego konia kupiłam całą figurkę.
Rzeźbił Sergey Zlobov, dlatego kobyłka jest tak piękna. Zlobov czuje konie.
Człowiek jak człowiek. Niebrzydki, normalny, fajny.
Twarz ma groźną, pyszną, radziwiłłowską:
Żeby go spolszczyć, wystarczą 4 niewielkie zabiegi kosmetyczne:
1. skrócić wąsy,
2. usunąć osełedec,
3. na głowę dać mu konfederatkę,
4. a na pierś ryngraf z Matką Boską.
I pozamiatane.
o nie nie nie, ja wiem, antyploski, ale toż to postać, przeuroczy kozak aż szkoda przerabiać na polską modłe, protestuje ;)
OdpowiedzUsuńNie ma opcji, Jacek. Nie trawię facetów z taką "gender" fryzurą na głowie ;)
OdpowiedzUsuń