Popiersie w modnym dzisiaj stylu "rekonstrukcyjnym" - czyli współczesna twarz i archaizowane ciuszki. Znaczy pan rekonstruktor przebrany za XII/XIII-wiecznego krzyżowca. Nie do końca prawdziwy, za to naprawdę śliczny. Kawał ciacha, tak prawdę mówiąc.
Taki trochę ahistoryczny on jest. Bo ubrany jak zachodni rycerz z czasów I krucjaty, ale tarcza ze 30 lat późniejsza. Dodatkowo gadżeciarz - skórzany ochraniacz na lewe przedramię, torebusia przy pasku. A przede wszystkim zawinięte rękawy.
Długich rękawów kolczugi nie da się tak zawinąć. W żaden sposób nie. Zaś jeśli kolcza ma rękawy krótkie jak t-shirt, to jest po prostu niefunkcjonalna. Pod spodem też, noszono pikowaną przeszywkę, nie cienką płócienną koszulę, jak ma ten tu chłopek.
No ale. Niech mu będzie. Ładny jest i tak.
Przyszło toto w rozłażącej się tekturowej owijce, z naklejonym na wierzchu rysunkiem. Dlatego reprodukuję zdjęcie z sieci, przedstawiające pomalowany już pocyc. Malował Sergey Popovichenko (tak, teraz nazwiska Rosjan też się pisze z angielska).
Części:
Gębę to on ma wredną, nie da się ukryć. Popatrzyłam na niego i pomyślałam: Konrad Mazowiecki! I może malując chłopa pójdę tym tropem, bo na pewno zrobię go na Polaka. A może nie na Konrada, tylko na jego syna Kazimierza Konradowica Kujawskiego, który też wrednym typem był.
Rękojeść miecza i torebusia.
Tylna strona tarczy.
A pieczęć Konrada wyglądała tak...
Zaś pieczęć Kazimierza tak:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz