sobota, 11 maja 2024

Inbox - Green Stuff World - Farby: Black&White, Pastel Colours

 Dwa zestawy naraz. 

Mam takie przekonanie, że farb i pędzli nigdy dosyć. I lubię sprawdzać nowe możliwości, nowych producentów, skomponowane przez nich zestawy. 

Moja osobista maniera malarska to z kolei stłumione, wyszarzałe odcienie wszystkiego możliwego. Śmieję się sama z siebie, że mam w farbkowniku 3 zielenie, 3 czerwienie i 10965 odcieni szarości. Fakt, tych szaroburych zawsze mi mało. Więc teraz kupiłam sobie kolejne. 

Tylne strony pudełek:



"Próbki" kolorów. Wydrukowane, oczywiście. 


W środku jakieś tutoriale, do których mam stosunek raczej obojętny. Obejrzeć, wywalić. Ale fajnie, że są, nie każdy jest tak zmanierowany jak ja. 



Farbki w plastikowej wytłoczce. Wytłoczka od razu won. 


Tak to wygląda na tle "próbek". Pomijając biel i czerń, widać, że wydrukowane próbki są zauważalnie ciemniejsze od zawartości buteleczek. Tak, po wyschnięciu akryle ciemnieją, pamiętam o tym. Może trochę się wyrównają. 


Analogicznie pastele. Choć jak na moje oko, to są średnio pastelowe. Jak dla mnie bliższe kategorii "walą po oczach", choć odcienie zestawione ładnie. 


Na tle próbek:


I ciekawostkowe zestawienie pasteli GSW z pastelami AK 3Gen. AK są o wiele jaśniejsze, a ich zielony jest zimny, gdy ten GSW jadowity, wręcz żółty. 


Technicznie, malarsko, to też są inne farby. GSW mają mocniejszy pigment i są pod pędzlem twardsze, trzeba je przy layeringu bardzo uważnie rozmaślać po powierzchni. I bywają podstępne wysychając, potrafią ściemnieć w zupełnie nieoczywistym, nieoczekiwanym kierunku. AK z kolei są mięciutkie, wiotkie, pigment mają słabszy, technicznie wpadają nieco w glaze'y. 

Lubię i te, i te. Tyle że farby każdej z tych firm stosuję do czegoś innego, do innych powierzchni, innych detali i inaczej prowadzonych opowieści.  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz