wtorek, 12 lutego 2019

Discworld

W wersji Roberta. Dziękuję!



Na początku były dwie figurki produkcji Micro Art Studio, Gytha Ogg powszechnie zwana Nianią Ogg i Esmeralda Weatherwax, zwana Babcią Weatherwax. Trochę duże jak na skalę 28 mm, jednak doskonale oddające postacie wymyślone przez Terry'ego Pratchetta a narysowane ręką Paul'a Kidby'ego. Postanowiłem umieścić czarownice na jednej, wspólnej podstawce. Nie tylko dlatego, że tworzą razem, używając słów wieszcza „grupę niezwykle malowniczą”. Kto je poznał, myśli o nich jak o nieodłącznym duecie. Brakowało mi jednak elementu tła. Myślałem z razu o jakimś kamieniu magicznym, jednakże ostatecznie wybór padł na latrynę (Spellcrow), która w obejściu samotnie mieszkającej czarownicy Świata Dysku pełniła rolę niepoślednią. Po zestawieniu z postaciami ten przykład małej architektury okazał się dość sporym. Dlatego zdecydowałem o rozbudowaniu podstawki o dodatkowe elementy. Jako że nie dysponowałem drzewami a umiejętności ich własnoręcznego wykonania jeszcze nie posiadłem, spróbowałem z wiklinowym płotem. Wielce pomocne okazały się tutaj wykałaczki, drewniane patyczki po lodach oraz igły sosny żółtej – Pinus ponderosa.
Makieta budowała się spontanicznie, bez wcześniej ustalonego planu. A oto historia:

„Lato powoli przechodziło we wczesną jesień. Samotna czarownica ma wtedy wyjątkowo dużo na głowie. Oprócz spraw i ludzi którymi zajmuje się na co dzień, dochodzi jej także zbieranie tego co należy zebrać z ogrodu. Owoce czy warzywa, choćby się ich nie zjadało samemu, nie mają prawa leżeć nadpsute w trawie lub sterczeć smętnie na grządkach. Należy z tym zrobić porządek. To kwestia zasad. Zwłaszcza gdy jest się Esmeraldą Weatherwax. Trzeba więc znaleźć czas i uzbroiwszy się w koszyk pójść do ogrodu. Esme wracała właśnie do chatki ścieżką biegnącą obok latryny, gdy świsnęło i obok wylądowała Niania Ogg. Mimo wieku i tuszy Gytha doskonale radziła sobie z miotłą jedną ręką co pozwalało jej na delektowanie się napojami wyskokowymi nawet w czasie lotu. Tak było i tym razem. Towarzyszył jej jak zwykle Greebo. Ciepły futrzany kołnierz okazuje się tam w górze bardzo pomocny. Tak więc Niania stanęła pewnie na nogach, piana z wzburzonego piwa pociekła po ściankach kufla a kot rozluźnił nieco ogon.
- Czego chcesz Gytho? - powiedziała Babcia, przeczuwając że nie dane jej będzie wrócić tak szybko do przerwanych zajęć.



1 komentarz: