Jejku, jak ja lubię Royal Navy...
Ten model zapowiadany był od dość dawna. Znając Flyhawka można się było spodziewać, że oprócz plastiku dadzą porządny kawał blachy... i dali!
Historia okrętu na tylnej stronie pudełka:
Instrukcje:
Robi to wszystko niezwykle porządne wrażenie. Kolejność składania wyróżniona kolorami, podzespoły dokładnie opisane - miód.
Części:
Ryfle na dziobie są dużo za duże a drabinki z burt pewnie trzeba będzie ostrożnie zeszlifować. Ale co tam.
Drobnica. Każda ramka zapakowana w osobny woreczek.
Patrzę na nadbudówki i tak myślę, że chyba nie będzie trzeba wymieniać drzwi na trawionki.
Kawałek blaszki - obciążnika. No tak, maszty będą dość wysokie.
A te rameczki normalnie mnie zapowietrzyły.
Arkusik kalkomanii:
No i blaszka. My precioussss...
I na koniec - straszliwie podoba mi się ten kolorowy, zielono-brązowy kamuflaż.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz