A co. Ja też miewam ochotę na SBSy ;)
Czytałam sobie niedawno książkę (dzięki, Bogdan, za wypożyczenie!):
W książce w pewnym momencie pojawia się informacja, że miał ok. 15 metrów długości. Odruchowo - modelarskie zboczenie - przeliczyłam to na "moją" skalę 1/700: 2 centymetry. Ooo...
No i dalej już poszło.
Przeguglałam co trzeba, wydrukowałam parę rysunków, i ruszamy z budową.
1. Weźmij niepotrzebną bryłkę żywicy - znaczy wyciągnij ze śmietniczki odcięty kiedyś tam od czegoś wielki żywiczny wlewek:
4. oszlifuj obło kadłuba papierem ściernym...
6. Ale nic to, od czego szpachlówka?
Równolegle bierzemy się za podstawkę. Gdyż albowiem statek musi pływać.
Ludzie epoki przedprzemysłowej często czuli się bezradni wobec potęgi żywiołów. Podróżowało się powoli i mozolnie, i absolutnie bez gwarancji dotarcia do celu. No i te rozliczne morskie potwory, zaludniające arkusze map oraz imaginację marynarzy. Żeby to pokazać, postanowiłam sięgnąć po "obłąkaną" (possessed) podstawkę z Micro Art Studio. Potraktuję ją jako morskie dno, stateczek wkleję na przezroczystym pręciku kilka mm nad dnem, do odpowiedniej wysokości zaleję żywicą.
Łeb "potwora" będzie rzecz jasna wystawał nad powierzchnię.
Podstawkę póki co zapodkładowałam:
I w pierwszym odcinku tyle.
CDN.
Fantastyczne ! Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek/odcinki.
OdpowiedzUsuńCzadowa sprawa. Coś niesamowitego. Dawaja dalej siostra !
OdpowiedzUsuń