Od Panny Doroty. Z autorskimi ilustracjami. Dziękuję :)
Rzecz o grach fabularnych. No to tak. Jakiś czas temu rozegraliśmy ostatnią sesję, finał całej kampanii, koniec konciasty. I zginęliśmy. Wszyscy. Jako i cała reszta w okolicy. Trochę z własnej głupoty...W wielkim skrócie w całej kampanii głównie chodziło o to żeby nie dopuścić do uwolnienia wielkiego złego, zaklętego w jaskini i zakutego w cztery łańcuchy. Do uwolnienia były potrzebne cztery kamienie. Wiedzieliśmy, że 3 już zostały wydobyte. Stwierdziliśmy, że udamy się do wodospadu, bo tam było miejsce ukrycia jednego z nich. No dobra. Jak myśmy się tłukli z żywiołakiem lodu, to nam jeden kultysta zabrał kamień sprzed nosa. Zaczęliśmy go gonić i tak dostaliśmy się w okolicę jaskini. Cała banda kultystów (mrowie ich tam było), takie fajne stworzonka, całe w ogniu i kończący się czas. Pędem do jaskini gdzie jakiś główniejszy kultysta z trzema kamieniami przed sobą mówi: "Jeszcze tylko jeden panie i będziesz wolny", a następnie zawał na miejscu - "Już jestem wolny". W pewnym miejscu jedna z postaci dostała na pamiątkę kamień. Pozostali jako postacie nawet o tym nie wiedzieli, a jako gracze każdy stwierdził, że to zwykły kamień jakich wiele ich było. Oczywiście, że to był tamten czwarty. Zamiast się pchać prosto na teren wroga trzeba było uciekać w drugą stronę... ehhh... Główny zły się uwolnił, wszyscy się szykują do walki. I w tym momencie jeden z graczy stwierdził, że używa przedmiotu, który dostaliśmy wcześniej, całego w tajemnicach i twierdzeniach o niebezpieczeństwie użycia. I było po wszystkim. Wyleciał rój insektów, nikomu nie weszło na obronę, bo tylko krytyczny sukces byłby w stanie przeciwstawić się temu, dziękuję, do widzenia, wszyscy zostali zeżarci.
Teraz po czasie każdy już wie, że nie dalibyśmy rady z gościem zaklętym w jaskini, więc świadomość uratowania świata jest bardzo pocieszająca mimo straty postaci.
A wszyscy po pół roku grania regularnie bardzo się z nimi zżyliśmy. Więc smuteczek lekki dopadł.
Ale pierwszą kampanię w życiu uznaję za udaną. I to bardzo. Chyba po prostu nie lubię zakończeń...
Te ilustracje są niezależnym bytem , czy w jakiś sposób nawiązują do gry ? Są piękne !
OdpowiedzUsuńNawiązują. Pierwsza to polowanie na wurma rzecznego, druga oswojenie dzikich kłączy, gonitwa w lesie, sam wurm, który odkrył w sobie zamiłowanie do alkoholu oraz Wędrujące Ognie.
UsuńGry nie ogarniam, ale ilustracje piękne.
OdpowiedzUsuńMiałem ten zaszczyt że widziałem ilustracje w okresie tworzenia. Jestem pod głębokim wrażeniem zaangażowania Doroty w misję ratowania świata. Brawo Ty.
OdpowiedzUsuńO raju ! Ja nie wiedziałem , ze jestem częścią tego uniwersum , gdyż znam całą masę wurmów płci obojga , które odkryły u siebie zamiłowanie do alkoholu :) Człowiek cale życie czegoś nowego się dowiaduje ;)!!!!
OdpowiedzUsuń