niedziela, 29 sierpnia 2021

Inbox - Scientificmodels - Esule - skala 1/10

 Wypędzona. 

Popiersie bazuje na historii z Triestu z roku 1947, kiedy to samo miasto - włoskie - i okolica dostało się w ramach powojennego podziału łupów pod władzę Jugosławii. 

Wolne terytorium Triestu

Ileś tysięcy osób musiało wtedy uciekać z domów, zabierając tyle, co w rękach i na plecach. 

Historia jakże dobrze nam w Polsce znajoma, niestety. 

Sztuczka polega na tym, że wyrzeźbiona kobieta jest bardzo podobna do mojej prababci Marianny:



Oczywiście ta wyrzeźbiona jest młodsza, ale to żaden problem. Potrzebne też będzie kilka drobniutkich korekt rysów twarzy. Damy radę. 

Prababcia, rocznik 1895, przeżyła wojnę w Gdyni na Oksywiu, sama z córką (rocznik 1920) i wnuczką (moją później mamą, rocznik 1940), opiekując się bardzo chorym już wtedy mężem. Ustrzegła bliskich zarówno przed Niemcami w 1939, jak i przed wojennymi nalotami aliantów, a na koniec przed gwałcącymi wszystko co się ruszało Rosjanami w 1945 roku. I nawet krzesło z rzeźby pasuje do jej historii, bo parę razy, opowiadała, z takim właśnie krzesłem pod pachą i wnuczką pod drugą grzała do sąsiadów do schronu, gdy syreny wyły ogłaszając alarm lotniczy. 

W pudełku znajdujemy kartkę z opisem i instrukcją składania krzesła:



Części:


Siedzisko krzesła. Ja takie mniej więcej krzesło pamiętam wczesnodziecięcą pamięcią z domu, już z Przymorza, z początku lat 70-tych. Byłam tak mała, że ledwo sięgałam głową nad siedzisko, a krzesło było malowane warstwami farby olejnej - na wierzchu niebieskiej, głębiej białej. A miejscami wyłaziło wręcz surowe drewno spod całej tej farby. 


Kobieta. 


Twarz. Doskonała jest. 



Ołówkiem naniosłam kierunki korekt malarskich. Zaplastelinowałam też miejsce na kokardę, babcia jako żywo niczego takiego nigdy nie nosiła:





No i cóż. Pozostaje znaleźć odpowiednią podstawkę i można malować. 
A okulary dorobię z drucika. 


1 komentarz: