poniedziałek, 17 lipca 2023

Oneraria

 Łódecka taka.

Rzymianie starożytni różnych rodzajów statków mieli od tzw. zarypania, choć niby nie nacja morska. No może i nie byli w tej dziedzinie zbyt innowacyjni, ale pływali po całym basenie Morza Śródziemnego, i za Słupy Herkulesa też się wypuszczali - w Londynie mieli regularną faktorię handlową, na ten przykład. Zaś Mediterrana to kolebka żeglugi (dotyczy cywilizacji Zachodu, żeglarstwo chińskie czy japońskie tutaj pomijam). Z racji układu wiatrów, różnorodności wybrzeży, bardzo licznych prądów morskich, układu dna, fauny i flory itd. - a wszystko to bogate a różnorodne - niemal na każdym kawałku wybrzeża powstawały tzw. unikalne, jedyne w swoim rodzaju lokalne żaglowce, idealnie sobie radzące w tym miejscu i w konkretnym celu, za to niezbyt przydatne już kilkanaście mil dalej. 

Rzymianie czerpali z tej obfitości pełnymi garściami. Owszem, wszystkie statki ze zbożem wpływały do Ostii (upraszczając), ale budowano je lokalnie, rękami lokalnych szkutników, odwołujących się do lokalnych tradycji. I dlatego niemal każdy rzymski statek zdaje się wyglądać inaczej. 

Ten tutaj to oneraria, typowy rzymski "drobnicowiec", na poły też pasażerski. Model w skali 1/350, zmniejszony z 1/100, z niemieckiej wycinanki (wydawnictwo Schreiber Bogen), oczywiście waloryzowany, wzbogacony, etc. Docelowo stanie na dioramce. Na razie prezentuję tzw. golasa. 













2 komentarze: