Vega. Okręt elfów.
Znaczy tak, formalnie Vega to typowy, do bólu zwyczajny niszczyciel klasy V/W. Ale w moich oczach ma w sobie coś elfiego, tę delikatność, kruchość i czułe piękno. Kiedyś już go zbudowałam, tyle że w skali 1/400. Teraz nadszedł czas na klasyczną dwusetkę.
Zaprojektował ją Adrian Kacz, co oznacza, że będzie po prostu fajnie. Żadnej walki o życie.
No to po kolei wycinanka:
Rendery. Dość dawno temu narysowane - ze 12 lat już będzie - więc szaro-szare takie, mało czytelne. Nie szkodzi, damy radę.
Kolorystyka modelu. I znów: to jest typowy brytyjski schemat Light Admiralty Disruptive, z definicji sam w sobie ładny, a tu jeszcze wyrysowany w łagodnych, ciepłych odcieniach. Bardzo, ale to bardzo je lubię. I bardzo się cieszę na tę budowę.
Zestawieniówka. Też render. No dobra, nie marudzimy.
Wręgi na kartonie, nie tak jak to dzisiaj się robi, na offsecie. W sumie bez znaczenia, i tak kupiłam lasery.
"Fabryczne" elementy podposzycia. Lubimy.
Detale. Sporo ich, jak na tak "pusty" okręt.
Szablony na 4. stronie okładki.
Koniec wycinanki, teraz przydasie.
Laserowo cięte wręgi:
Szmaciane banderki i lufy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz