Już sam samolocik jest mocno jajcarski. Latający donut, no proszę ja was. Co jeszcze zabawniejsze, toto naprawdę latało. I nie, że jeden skok na 100 metrów pół metra nad ziemią. Nie. Porządnie, kilkadziesiąt godzin wylatanych.
Kupiłam to sobie ładnych parę lat temu i już wtedy wiedziałam, że muszę mu znaleźć - wykombinować? - jakieś jajcarskie malowanie. No i znalazłam, a raczej wymyśliłam. Jormungandr, coś na kształt designu na tarczy wikinga, oczywiście malowany z ręki. A od spodu chmurki. A całość oznakowana znakami prawdziwego, acz mocno efemerycznego (1924-28 wszystkiego) lotnictwa Afganistanu. Oraz krasnolud i kot w roli pilotów. I ogólnie jajco jajeczne.
Avis, skala 1/72.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz