wtorek, 11 marca 2025

Makak wylądował

Bo luftmysze są miłe.

A sam modelik? Cóż. Prościuteńki drewniano-sklejkowy szybowczyk z lat 40-tych. Zaczęłam go dobre kilkanaście miesięcy temu i cisnęłam w kąt szuflady uświadomiwszy sobie, że nie poszaleję z malowaniem, bo to sklejka i płótno były. I dopiero teraz niedawno, już po śmierci Złej Kocicy Bućki, dotarło do mnie, że hej, przecież mogę się pobawić w dowolne malowanie fantasy. 

No i się pobawiłam. 

Do kompletu jeszcze obróciłam zestawowe szachownice o 45 stopni, żeby było inaczej. I dopiero znajomi mnie uświadomili, że wyszły "czołgowe". No fakt. 

Luftmysza rzecz jasna malowana z ręki. I na tyle mi się to fantazjowanie spodobało, że w przygotowaniu mam kolejne "normalne" modele, które zamierzam tak potraktować. 

Kovozavody Prostejov, 1/72, makak Germania Figuren, 1/87. Podstawka z wycyckanego przez morze driftwooda. 














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz