Nie jestem czołgowcem. Nie umiem tego. Poza tym nie używam aerografu. Więc pojazdy to dla mnie daleki margines działalności modelarskiej.
Ale tutaj - trafiła nas z Victoriusem tzw. konieczność historyczna. Ruscy pysznią się swoim nowym czołgiem? No... to my im pokażemy!
Bitwa Warszawska 2020. 15 sierpnia. Po nacierających na Warszawę Rosjanach pozostał tylko porzucony w panicznej ucieczce sprzęt. Nawet tak nowoczesny, jak Armaty. Nawet sholować ich nie zdążyli, tak zwiewali.
Mój czołg poderwał się na minie. Nic strasznego, parę kółek mu urwało, i gąskę trochę poharatało. Ciutkę się kadłub podfajczył.
No i został się rozkraczony na jakimś kawałku pola wielki rosyjski czołg. Goliat po raz kolejny pokonany przez Dawida. Teraz bawią się na nim dzieci.
Malowanie oczywiście totalnie what if.
Modelcollect, skala 1/72.
Special thanks for Bogdan za inspirację i pomysł tytułu.
Cudo 2 :))
OdpowiedzUsuń