Bardzo, bardzo pożyteczna rzecz.
Zrobiłam już w życiu ileś modeli okrętów. Iluś z nich malowałam deskowane pokłady - umiem to robić, wydaje mi się, umiem wycieniować i ożywić - ale odkąd pojawiły się w sprzedaży drewniane pokłady, zawsze staram się takowy upolować. To jest jednak zupełnie inna jakość.
HMS Agincourt z Flyhawka pojawił się w sprzedaży w Chinach na początku grudnia 2019 (w Polsce dopiero ok. połowy stycznia 2020). I już parę dni po premierze modelu Hunter zrobił do niego drewniany pokład. Kupiłam, doczłapał się z Chin, mam.
Uwaga techniczna: drewniany pokład do Agincourta puściła też firma Chuanyu Model Ship. Przy czym o ile Hunter dał drewno na głównych pokładach i mostku, o tyle Chuanyu również na pokładach nadbudówek. Instrukcja malowania modelu pokazuje pokłady nadbudówek żółte (drewniane), plastikowe części modelu mają w tych miejscach gładką, nie deskowaną, powierzchnię. Nie rozstrzygam, jak było naprawdę, po prostu odnotowuję fakt.
Pokład przyszedł w plastikowej przezroczystej kopercie.
Kartka z rysunkiem i planem montażu:
Sam pokład wypalono na cieniutkim, bardzo jasnym fornirze, oczywiście podklejonym cienką taśmą samoprzylepną. Jest tak delikatny, że aż strach będzie usuwać te wszystkie maluśkie wewnętrzne obrysy polerów, kabestanów i reszty.
I mały bonusik: blaszka z deklami do zsypni węgla. Ach, jakie to miłe.
Są też dwie wielokątne małe elementy w prawym dolnym rogu blaszki, te z kolei należą się pod łańcuchy kotwiczne na dziobie.
Ciekawe, czy do Agincourta ukażą się jakieś jeszcze dodatki. No ciekawe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz