Kolejna cudowna rzeźba Hugona Pereiry. Mój urodzinowy autoprezent.
Żyła w czasach Marco Polo, który opisał ją jako fenomenalną wojowniczkę.
Biogram
Na pudełku mamy wersję imienia - Kuthulun, źródła internetowe trzymają się zapisu Khutulun. W tłumaczeniu to tyle, co Moonlight, Księżycowe Światło. Poezja.
Boczne ścianki pudełka:
Certyfikat autentyczności i biogram wojowniczki. Biogram jest językowo i edytorsko niechlujny, co dotąd się Hugonowi nie zdarzało.
Instrukcja składania:
No i jedziem z częściami. Wielka, okrągła podstawka z zaznaczonymi miejscami na wklejenie koniowych kopytek:
Koń. Grubo opatulony w warstwy zbroi, ale to, co wystaje, wygląda anatomicznie i historycznie poprawnie. Mongołowie już wtedy dysponowali, obok małych, lekkich koników, końmi większymi i cięższymi, "rycerskimi". To właśnie one były ubierane w zbroje.
Łączenie połówek wygląda niezwyczajnie, ale sprawdza się doskonale. Miejsca łączenia nie widać, plus dodatkowo zakryją je w większości nogi jeźdźca. Całość jest stabilna i nie trzeba szlifować.
Koniowy łepek. Ładny.
Wodze i strzemiona.
Wodze to zawsze najsłabsza część Hugonowych rzeźb. Są za grube i wyglądają nienaturalnie, choć odlane są tak, jakby falowały w biegu. Zawsze je wymieniam na cieńsze, choćby z papierka.
Co do strzemion, to na prawym nie ułamała się stopa. Obie stopy odlane są razem z butem jeźdźca.
Elementy wojowniczki.
Tułów w zbroi łuskowej.
Nogi w prześlicznie zdobionych butach i świetnie pofałdowanych spodniach:
Ręce:
Płaszcz wewnętrzna strona gładka, ale za to zewnętrzna...
...arcymistrzostwo po prostu.
Twarz. Ekspresyjna, ale trzeba będzie popracować nad unaturalnieniem mimiki.
I ten śliczny gruby warkocz...
I spinka w kształcie motyla (albo żywy motyl, jak kto woli):
Pozostałe drobne detale uzbrojenia i wyposażenia:
Prawa dłoń z zekierem (pierścieniem łuczniczym) na kciuku. I z ozdobnym pierścieniem na palcu serdecznym. Uwielbiam tę Hugonową dbałość o szczegóły.
Tarcza. Oczopląs z rozkoszy od samego patrzenia.
No i teraz clou programu, czyli kot. Towarzyszący wojowniczce wielki, opancerzony kot, może śnieżny lampart.
Khutulun bywa przedstawiana z udomowionym lampartem. Znane są też egzemplarze zbroi dla kotów z różnych miejsc i czasów. Tak że nie jest to zupełna fantazja, a co najwyżej piękna baśń.
Kocisko jest umięśnione i mocarne...
Te zębiska...
I te łapska...
Cudna figurka. Cudna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz