Pan śmieszny.
Bawią mnie takie nadęte własną ważnością, śmiertelnie poważne figurki różnych strasznych w założeniu orków, goblinów, wszelkich innych paskudników. Są tak nadmuchane i tak bez dystansu same do siebie, że aż czuć ból istnienia dręczący rzeźbiarza.
Ale co tam. Takie też się czasem fajnie maluje.
Big Child, skala 75 mm (chyba).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz