sobota, 31 grudnia 2022

Inbox - Wargames Crew - Ukrainian Cats 14/16 - Chornobaivka - skala do gry

#putinidinachuj

Pierwsze Ukraińskie Koty, inspirowane pracami Anny Titovej, były łagodne, opiekuńcze, niektóre trochę lękliwe, przerażone wojną. Matka Kotka tuląca kocię, ten typ. Potem pojawili się bohaterowie - Duch Kijowa, czy dzielna kijowianka, co zestrzeliła drona słoikiem kiszonych pomidorów. Bayraktar. Taras Kotenko. Paramedyk. 

Teraz mam w rękach Chornobaivkę (Czornobajewkę). I powiem Wam, że ona jest straszna. Ta Czornobajewka to sama Śmierć. 

Porównajcie ją z Wiedźmą z Konotopu: tamta była zadziorna, samotna, nieulękła. Trochę jak przedwojenna Ukraina, przez nikogo nie traktowana poważnie, dręczona na wszelkie sposoby, niezrozumiana, a przecież mimo wszystko dająca sobie jakoś radę, umiejąca przeżyć. Czornobajewka to - powtarzam - Śmierć. Czarna, zimna, niemiłosierna. Niewybaczająca. Nieubłagana. 

Po pierwsze jest nieco wyższa od pozostałych kotów. Po drugie mocno metafizyczna. Zresztą popatrzcie sami:









Patrzę na nią i zastanawiam się, czy my - Zachód - już wiemy, jaka jest definicja zwycięstwa w tej wojnie. Zrozumieliśmy już, że odejście ruskich z Ukrainy i zostawienie jej w spokoju to za mało. To będzie faktyczne zwycięstwo Rosji. Ale czy już umiemy dopuścić do siebie myśl, że aby trwale wygrać, trzeba ruskich pokonać w ich mateczniku? Odważyć się rozbić ten przeklęty kraj? Okazać im - no właśnie - bezlitosne, nieubłagane, śmiertelne nie-miłosierdzie?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz