W 1031. rocznicę śmierci księcia.
Najbardziej utrwalona w naszej polskiej świadomości Matejkowska wizja wyglądu Mieszka nigdy do mnie tak do końca nie przemawiała. Książę jest na tym rysunku owszem twardy, posępny i groźny, ale jakiś taki... zbyt czysty. Za ładny w sumie. Bo gdy się prześledzi jego biografię, gdy się na nią spojrzy z psychologicznym namysłem, to jakoś trudno zgodzić się z koncepcją, że był pomnikowy, sympatyczny i śliczny.
W moich oczach Mieszko był przede wszystkim skuteczny, jak jasny gwint skuteczny. Poza tym oczywiście bystry i przewidujący, ale to właśnie ze skuteczności wyprowadzam wniosek, że nie mógł być miłym chłopcem. Polityka, a już na takim szczeblu i z takimi osiągnięciami, to nie jest różowa bajeczka dla grzecznych dzieci. Gdyby Mieszko był sympatyczny, niewiele by osiągnął. Tak choćby, jak jego wnuk Mieszko II czy paru innych władców z naszego polskiego panteonu.
I druga przesłanka, moim zdaniem jeszcze mocniejsza niż pierwsza. Otóż Mieszko, pierwszy chrześcijański książę w Polsce, gość, który wprowadził kraj w krąg kultury chrześcijańskiej itd. - ten facet nigdy nie został kanonizowany. Nigdy nawet ten pomysł nie był jakoś poważniej rozważany. Na kanonizację niejako ex lege załapywali się wszyscy książęta-założyciele, którzy ochrzcili swoje państwa - wszyscy z wyjątkiem naszego Mieszka. Jak również jego syna Bolesława, co jest jeszcze ciekawsze. Bo świętymi bez problemu zostawali wtedy książęta mający na sumieniu ciężkie morderstwa, rodzinobójstwa, okrucieństwa, zdrady, co tylko - i jakoś nie stanowiło to przeszkody. Więc co musiał nawywijać Mieszko, albo jak paskudnym musiał być typem, żeby na kanonizację sobie nie zasłużyć?
Dlatego mój Mieszko jest szkaradny i wstrętny. Obleśny. Bo w realu taki właśnie mógł być.
FeR Miniatures, drobna przeróbka popiersia jakiegoś wikinga (zdjęłam mu różki z hełmu).
Skala 1/12.
To co napisałaś daje do myślenia, bo że był twardym zbójem to wiedziałem, ale argument z beatyfikacja jakos do głowy mi nie przyszedł,a wagę ma ogromną
OdpowiedzUsuńu nas "najstarszy" kanonizowany to chyba Stanisław ze Szczepanowa. Przeciwnik ówczesnego króla. Potem bodaj królewicz Kazimierz Jagiellończyk. Króla czy księcia princepsa to żadnego nie mamy, nie załapał się nawet poległy za wiarę Henryk Pobożny. Chyba że coś mi umknęło.
OdpowiedzUsuńMyślę, że jakby miał na sumieniu coś naprawdę " brzydkiego" , to "zaprzyjaźnieni " , niemieccy kronikarze by to wyciągnęli na światło dzienne . Nie jadł cesarzowi z ręki , Zapewne też prowadził jakieś gierki z papiestwem w których był górą i dlatego nic o nich nie wiemy . Za życia był za wielki , by po śmierci zostać świętym.Zresztą do tej pory niektórzy "przyjaciele " próbują nam narzucać miejsce w szyku tekstami w stylu : " "Zmarnowali okazję, żeby siedzieć cicho" .Mieszko miał takich przyjaciół i ich rady w swojej prasłowiańskiej rzyci . Ot cała tajemnica !
OdpowiedzUsuńA Stanisława jako swiętego nie chcieli kanonicy kapituły wawelskiej, ot zagwozdka, czyżby św. p. prof. Wojciechowskim miał rację? Zresztą stara hagiografia o cnotach biskupa też dziwnie pisze, bo co ulubiony kon króla miał do jego cudzołożnego zycia, żeby mu (koniowi) chrapy obcinać?
OdpowiedzUsuńBiskupa trzeba było wybielić a króla oszpecić i zniesławić . Tak naprawdę władze miał ten kto pisał a w tamtych czasach "pisał " kościół . Stanisław pewnie by nigdy świętym nie został , gdyby Bolesław był " przyjacielem" cesarza ! Niestety Bolesław potrafił powiedzieć cesarzowi nie i rozprawić się z biskupem-zdrajcą . Ani cesarz ani papież mu tego nie wybaczyli .Jeden wykorzystał to , żeby podporządkować sobie Polskę a drugi by pokazać światu , że ręki na biskupów itp się nie podnosi , bo w przeciwnym razie nagła śmierć i cudzołożący koń na wieki wieków ;) . Wracając jeszcze do przekazów źródłowych z tamtych lat . Jest taki fajny rysunek satyryczny : jeden mnich pisze , drugi dyktuje : " i tak oto Henryk wygrał bitwę" .Po chwili zastanowienia zmienia : "przekreśl to i napisz : I tak oto Henryk przegrał bitwę ." Można powiedzieć ,że to tylko satyra ,ale coś w tym jest . Nie zmienia to faktu ,że dla mnie Bolesław Śmiały jest jednym z najwybitniejszych naszych władców . W czym profesor Wojciechowski miał rację ? Nie kojarzę !
OdpowiedzUsuńDla chomiczka poza dyskusją pozostaje, że kanonizowanie polityków zawsze było decyzją, no cóż, pozamerytoryczną.
OdpowiedzUsuńBiskup jako agent cesarski, dziś poprawnie politycznie ( co z tłuk to wymyślił) byłoby lobbysta :)
OdpowiedzUsuńmoże nie tyle i nie tylko lobbysta, co bardziej agent wpływu. Ktoś bardziej.
Usuń