wtorek, 16 maja 2023

Trasy rowerowe 2022 - Wakacje w siodełku - Tour de ANPI - część VII

 Od Victoriusa. Zakończenie epopei. 

Wstęp
Planując urlop jak to zwykle bywa rozważaliśmy różne opcje. Małżonka zaproponowała żeby część urlopu spędzić w siodełku. Tak narodziła się koncepcja Tour de ANPI - od pierwszych liter naszych imion.
Chcieliśmy nasz wypad połączyć z wizytą rodzinną u cioci i brata ciotecznego w Katowicach. Dużo czasu zabrało nam ustalenie przejazdów i spięcie z noclegami. Brak noclegów wymuszało na nas zmiany trasy przy zachowaniu limitu dziennego 50 km.
Gdy wszystko zostało dopięte pozostawało tylko czekanie na termin rozpoczęcia urlopu - i wyjazdu.

W poprzednich odcinkach:
Gliwice-Katowice, Katowice-Toszek, Pławniowice, Toszek-Turawa, Turawa. Turawa-Lewin Brzeski.

W Lewinie była przewidziana jedna nocka. Po zwiedzaniu i zwyczajowym sprawdzeniu pogody okazało się że od dnia następnego przewidziane jest "załamanie pogody - deszcze. W związku z tym uznaliśmy że wstajemy skoro świt aby jak najdalej przejechać bez deszczu. Wprowadziliśmy też zmianę trasy. Zamiast widokowo wzdłuż Odry (która to trasa była cięższa terenowo i trudniejsza po deszczu) uznaliśmy że do Brzegu pojedziemy pasem awaryjnym i drogami rowerowymi. We wczesnych godzinach porannych ruch jest mały. To najszybszy przerzut w naszej wyprawie. W drodze do Brzegu przejechaliśmy przez miejscowość Łosiów.










Gdy dojechaliśmy do Brzegu -byliśmy stanowczo zbyt wcześnie i nie mogliśmy zrealizować jednego z naszych pierwotnych planów - mrożonej kawy. Na rynku jest kilka lokali które się w tym specjalizują (doznania są niezapomniane). około 7 w sobotę miasto śpi.










Zadowoliliśmy się kawą z termosu, i pojechaliśmy dalej, zwłaszcza że pogoda była coraz gorsza. Padał drobny deszcz. Ubraliśmy poncza przeciwdeszczowe i pokrowce na sakwy.




Ostatni popas kilkanaście km od domu. Pojechaliśmy nowo oddaną drogą nr 6.






Deszcze wzmagał coraz bardziej. W okolicach doku przerodził się w ulewie. Tak zakończyliśmy naszą wyprawę. Zwyczajowe parametry trasy:




Epilog


Nasza wyprawa trwała 9 dni, z czego 7 spędziliśmy w siodełkach. Przejechaliśmy w sumie około 330 km. Polecam ten rodzaj podróży. Świat z poziomu siodełka jest zupełnie inny. Jechaliśmy drogami i widzieliśmy rzeczy których nie zobaczylibyśmy jadąc autem. Wspaniała rzecz.
Czego można życzyć rowerzyście ? Udanych wypraw rowerowych, wspaniałych krajobrazów i nowych miejsc do odkrycia, dobrej pogody, sprzyjających warunków do jazdy, zdrowia i siły do dalszej realizacji rowerowych (ale nie tylko) planów i marzeń.
Tego i ja Wam życzę. Dziękuję że dotrwaliście aż dotąd .
Dzięki siostra za przyjęcie na bloga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz