środa, 31 maja 2023

Utopiony samolot

 A miało być tak ładnie...

Se wymyśliłam profesjonalną scenkę: wrak samolotu zatopiony w żywicy, efektowne takie, no wiecie. I się dziarsko zabrałam, a tu, proszę Państwa, kicha. Nie wyszło. 

Po pierwsze, ścianki ograniczające okazały się zbyt miękkie i żywica rozepchnęła prostopadłościan. A że wyschła na kamiennie twardo, a ja nie mam szlifierki, to się wyszlifować tego nie dało. 

Po drugie, dałam za dużo barwnika. Poszły 3 krople, a powinna pójść max. 1.

Po trzecie, oparłam samolot o podwodną skałkę, na tle której zupełnie on zginął. 

Nawet dołożenie łódecki i chałupki (akwariowa durnostojka w skali mniej więcej zbliżonej), ani ślicznych cywilnych ludzików nie uratowało scenki. 

No i cóż. 

Następna będzie lepsza. 

Skala 1/350.





















2 komentarze:

  1. Moim zdaniem to i tak świetna i ciekawa praca. Wesoła i taka bardzo optymistyczna. Może i dobrze że nie widać zatopielca :o)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba szukać pozytywów ! Fale są piękne :)

    OdpowiedzUsuń