wtorek, 16 kwietnia 2024

Sklepy modelarskie - Okiem Shidley'a - TonyShop - Paryż (listopad 2022)


 Uwaga. Rozpoczynamy nowy cykl artykułów. 

Zapraszam do podsyłania swoich tekstów, jak ktoś ma się ochotę podzielić. 


Wpisem tym chciałbym zapoczątkować cykl opowieści o sklepach modelarskich jakie odwiedziliśmy.

Dziś opowieść już troszkę archiwalna, ponieważ dowiedziałem się (kwiecień 2024) że sklep o którym Wam chciałbym dziś opowiedzieć został przeniesiony z Paryża do Cannes ;( więc w czasie ew. wizyty już go nie znajdziecie na Bulwarze Kellermanna 75/77.

TonyShop nęcił mnie od wielu lat (poprzez wersję sieciową) swoimi bardzo unikatowymi, jak na polskie warunki pozycjami katalogowymi. Zatem przy okazji wizyty w Paryżu i mojego dnia -tzn. ja zaplanowałem trasę zwiedzania - byliśmy wtedy min. w muzeum lotnictwa La Bourget, z którą to relacją tasiemcową wystartowałem tu:
https://madhamsters.blogspot.com/2023/03/le-bourget-wizyta-w-muzeum.html
trafiłem w końcu do sklepu.
Przezornie wysłałem moje towarzyszki do kawiarni, a sam wkroczyłem do ... wrażenie na dzień dobry było takie - nie wyjdę stad już nigdy ;-)
Dość spore pomieszczenia z wąskimi dróżkami pomiędzy upakowanymi od podłogi do sufitu pudełkami z modelami, literaturą i plastikowymi kontenerami z żywicznym i blaszkowym dobre. Modele poukładane typami osobno pancerka, osobno statki i osobno lotnictwo czy pojazdy cywilne oraz skalami czyli bardzo, bardzo fajnie. Jedynie nie przekonujące dla mnie były przezroczyste kontenery z drobnicą. Błądziłem po sklepie długo i wybierałem co ciekawsze rzeczy do zakupu. A właściwie to wybierałem to co przechodziło do drugiej rundy ewentualnego zakupu. I jak już miałem podejmować ostateczną decyzję coś znowu wpadało mi w oko i karuzela co wybrać i zakupić zaczynała się od nowa. Można powiedzieć, że był to takie małe modelarskie niebo. Błądziłem po sklepie dobre półtorej godziny nie niepokojony przez obsługę, rozważając co ostatecznie zabrać ze sobą do kraju (i co chwila myśląc o rozmiarze i wadze walizek...)
Ostatecznie wybrałem jeden model (unikat, nie dostępny już u nas od kilku lat), mając nadzieję, że pudło zmieści się do walizki i przetrwa podróż samolotem (uff... przetrwało).
Przy płatności miła niespodzianka, bo akurat wypadło w black week więc rabacik wpadł i jeszcze Pan, po wymianie zdań po angielsku, stwierdził że ponieważ to discontinued kit, a ja jestem z Polski to jeszcze obniży cenę.
Pożegnałem się licząc, ze jeszcze tu zajrzę (ale wiem już że nie, bo z Paryża do Cannes nie dojadę metrem). Odnalazłem moją żonę, która oczywiście z politowaniem obejrzała mój zakup i zrobiła mi fotkę przed sklepem.

Shidley


ps. Jeśli wpis Wam się podoba i Kasia wyrazi zgodę na kolejne Nasze opowieści to zapraszam do dzielenia się Waszymi wrażeniami z ciekawych modelarskich miejsc."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz