Aurelian. W sumie to cesarz Aurelian.
Biogram
Lubię gościa o tyle, że ogarnął i uporządkował rozpadający się Rzym. Twardy, sensowny facet.
Uwaga: figurka na zdjęciach, jak cały ten zestaw, jest w odbiciu lustrzanym. Nie wiem, czemu tak. Zerknijcie poniżej na odwróconą przeze mnie fotkę: tak to wygląda naprawdę.
Instrukcja wraz z opisem i certyfikatem autentyczności:
Podstawka. Do scalenia z pozostałymi.
Kuń. Trudno coś wyrokować, ale obstawiam, że może to być koń arabski, silny, często używany bojowo saklavi. Gniady albo skarogniady, najczęściej.
O ile przeszywanica na koniu układa się poprawnie, o tyle zwisające z siodła frędzle powodują niejaki dysonans poznawczy. Coś jest z nimi nie tak. Siodło razem z frędzlami wydaje się "pływać" na końskim grzbiecie, jakby nie do końca stabilnie umocowane. No zobaczymy, jak to będzie wyglądało po pomalowaniu.
Ładna głowa, niestety i tak schowa się pod naczółkiem.
Aurelian. Bogato ubrany i wyposażony w dwie głowy.
Trochę mnie zmroziły te gołe udka pana cysorza, to już nie jest epoka gołych udek, nawet w gorącym bliskowschodnim klimacie. Zwłaszcza tam, bo tamtejsze słońce dosłownie pali nieosłoniętą skórę, powoduje oparzenia - i weź z takimi poparzonymi udkami usiedź na koniu, jeszcze bez strzemion. No weź. Nie bez powodu wszyscy autochtoni chodzą szczelnie pozawijani w powiewne galabije i inne zawoje, golizną świecą jedynie durni europejscy turyści.
Napierśnik. Fiuuu, jaki wypas.
Płaszcz. Bardzo kombinowałam, jak się go pozbyć, ale chyba się nie da. Razem z płaszczem wydrukowane są fragmenty naramienników. No trudno.
I te dwie głowy. Mnie się oczywiście podoba ta po prawej.
Drobiazgi przynależne cysorzu i koniu jego:
Następny, który trzyma wodze w garści, jak chłop łopatę :(
Urocza, maluśka tarczka. Taka akurat po nic.
I już wkrótce trafi chłopina pod pędzel.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz