W dzieciństwie chciałam być weterynarzem. Bardzo chciałam być. I długo chciałam.
Ostatecznie z dziecięcych planów nic nie wyszło, ale sympatia do doktora Dolittle pozostała.
Do zmajstrowania tego dziwadełka zainspirowało mnie kilka zdjęć, które znalazłam w sieci. Jedno z nich przedstawiało pomalowany na różowo stary autobus, stojący obok tablicy z napisem "Christie Veterinary Clinic"; inne - inny stary autobus z dorobionymi świńskimi uszkami. I ogonkiem.
Miałam w magazynku model autobusu Opel Blitzbus Ludewig Aero z Rodena, w skali 1:72:
Pojazd skonstruowany w latach 30.-tych specjalnie na niemieckie autostrady, z opływową karoserią i aerodynamiczną płetwą na zadku. Zbudowano 1 czy 2 egzemplarze, malowane były na nudny, biało-kremowy kolor. Nie. Tak nie może wyglądać porządny autobus...!
No i poleciała głupawka.
Uszy i ogon dorobiłam z plasteliny, tablicę z tekturki, zwierzątka są ze skali 28 mm, czyli 1/64. A czemu nie...?
I mam świniobus.
Podziękowania dla Victoriusa, Bogdana i Andrzeja - za dzielny doping i podsuwanie co bardziej szalonych pomysłów.
RE-WE-LA-CJA :)))
OdpowiedzUsuńTam zaraz rewelacja.
OdpowiedzUsuńGrube różowe JAJCO, i tyle.