Kto tu piękność, a kto bestia, ustalcie sobie sami.
Postać Conana Barbarzyńcy zawsze mnie troszkę śmieszyła, zwłaszcza gdy czytałam 165. odcinek jego przygód, napisany przez dalekich epigonów Howarda, tłumaczony na kolanie przez ucznia liceum i wydany na powielaczu w I połowie lat 90.-tych. Gdzie się chłop, Conan znaczy, nie ruszył, natychmiast rzucało się na niego stado dzikich smoków, komando magów 120. poziomu oraz ze cztery najpiękniejsze dziewoje świata. A on ze wszystkiego, nawet z dziewoj, wychodził zwycięsko...!
Dlatego mojego Conana zmontowałam tak, jak zmontowałam.
Śmigłowiec - OH-6 - dostałam w prezencie od Victoriusa. Zrobiłam go prosto z pudełka; to dość stary wypust Italeri przepakowany przez Bilka. Skala 1/72. "Prawdziwe" malowania wydały mi się jakieś takie, ni przypiął ni wypiął, więc przemalowałam mój śmigłowiec w barwy niemiecko-austro-węgierskie. Bez ideologii, po prostu takie mi się podobały. Wykorzystałam jakieś stare kalkomanie nieznanej proweniencji do, bodajże, Oeffaga. Oraz dwóch austro-węgierskich pierwszowojennych pilotów z zestawu Oriona.
Zła jestem, że nie udało mi się umocować śmigłowca w locie bez "podpórki". No ale.
Skala... no nie wiem. Conan - 75 mm, śmigłowiec - 1/72.
Sam śmigłowiec z pierwszowojennymi pilotami to fajny pomysł i wart rozwinięcia.
OdpowiedzUsuńConan też niezły.
Mam tylko pewne obiekcje co do połączenia jednego z drugim i to jeszcze w towarzystwie muchomorków.
Trochę chyba zbyt dużo tych dobroci jak na jedną, mała winietkę.
Nie miałam większego klocka na podstawkę, niestety.
OdpowiedzUsuńMyślę, że grzybki są sekretnym kluczem do interpetacji:)Jak zobaczylem tegoż Conana to usmiech od ucha do ucha sie pojawił pomimo szarugi i raczej nie opusci mnie do konca dnia. Dzieki:)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że grzybki! W grzybkach siła! Czyś o tym nie wiedział?
OdpowiedzUsuń