Pierwszy model z nowej serii "what if?". Lubimy.
Dostałam to w prezencie od Victoriusa. Wielkie dzięki, brat!
Owszem, Rosjanie w latach 20. i trochę 30. prowadzili próby z "kulkowymi czołgami", ale poza stadium pomysłów to nie wyszło. Więc projektując model Sharotanka MiniArt musiał tak naprawdę go stworzyć. Wymyślić od podstaw. I trudno wymagać jakiejś "zgodności wymiarowej" czy czegoś w tym stylu. To jest po prostu autorski koncept firmy.
Koncept bardzo fajny, powiem od razu. Taki... szalony. Lubimy.
Boczna strona pudełka, 6 alternatywnych malowań. Jest i polskie.
Z tej stroniczki instrukcji można zrobić podstawkę, gdyby ktoś chciał.
I sama instrukcja. Kolorowa książeczka na satynowym papierze.
Czołg ma wnętrze. Bardzo dokładne wnętrze. Oczywiście też wymyślone od podstaw.
Ramki. Większość zdwojona, dlatego reprodukuję na zdjęciach od razu prawą i lewą stronę.
Lufy są nawiercone, ale i tak je sobie chyba wymienię na jakieś okrętowe.
Po półkulach kadłuba widać, jakie to jest duże.
I dwie cząsteczki przezroczyste.
Kalkomania. Bogata, choć druk średnio finezyjny. Kurica wygląda dziwnie.
Mój pomysł to zrobić to w klimatach post-apo. Pasuje idealnie.
Mi się najbardziej podobają w tym całym Sharotanku tfu! Dioramie z nim te całe Crewmany <3 :D
OdpowiedzUsuń