To cudactwo wypatrzył na allegro Shidley, złożył mi donos, ja szybciutko kupiłam, i mam.
Gwoli ścisłości: wcale nie jestem pewna, czy producent nazywa się Sweet Aviation itd., czy jakoś inaczej. Może to być również odprysk którejś z dużych firm modelarskich. W ofercie ma jeszcze kilka podobnych cudactw. TU jest strona owego Sweet Aviation.
Pudełko wściekle kolorowe, zadrukowane na każdej powierzchni, również na skrzydełkach. Elementy z tylnej ścianki można wyciąć, pozaginać i ustawić w tle dioramki, uzyskując "domek dla lalek".
Główny powód, dla którego sobie to kupiłam, to oczywiście koty. 8 sztuk Kocurrów!
Instrukcja składania wildcata. Miła. Ktoś miał niezły fun z rysowaniem kocich mordek tu i tam.
Malowań do wildcata jest... dużo :)
Ramki. Wyglądają bardzo porządnie.
Pierwszy z kotów jest właśnie tu, na ramce z częściami samolotu. To pilot. Pan pilot...
Wiatrochron. Tylko w pozycji zamkniętej.
Instrukcja do kociaków:
7 Kocurrów odlano na ramce z fragmentem pokładu lotniskowca, będącym jednocześnie podstawą dioramki. OK, przyda się.
I zbliżenia ka kocięta. Zwróćcie uwagę - ogony są odlane osobno.
Kalkomania do wildcata. Plus instrukcja moczenia po japońsku.
Taki samolot to raj dla kociarza :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz