Dwa modele w jednej recenzji.
W sumie to nie tyle dwa modele, co dwie połówki jednego. O ile ryksza bez rykszarza jeszcze mogłaby gdzieś sobie luzem stać, to rykszarz bez rykszy, z racji układu ciała, już nijak. Chyba żeby go wsadzić na rower. Powinno się udać.
Najpierw ryksza.
Instrykcja składania:
Części. Garść żywicznej drobnicy i blaszka ze szprychami i łańcuchem. Mniam.
Zbliżenia detali:
Ta blaszka naprawdę jest fajna...
OK, to teraz rykszarz:
Ubrany po warszawsku, w pumpy. Fajnie!
Rysy twarzy trochę rozmyte, ale to się malowaniem wyciągnie.
W roli pasażera wystąpi ludzik z MiniArta, o ten:
Może być fajny kawałek dioramki, jak juz się ogarnę i to zbuduję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz