Złośliwie. Jak jasny gwint złośliwie.
Jako artysta mam jednakowoż prawo do nadinterpretacji, reinterpretacji i obokinterpretacji. I nawet nie muszę się nikomu tłumaczyć.
Bazą były poniższe zdjęcia:
Środkowe przedstawia jakiś amerykański II-wojenny niszczyciel, za to górne i dolne - radzieckie okręty porzucone na cmentarzysku w okolicach Murmańska. Po upadku ZSRR sporo okrętów tak własnie skończyło. Do dziś widać te cmentarzyska na mapach Google, w sieci jest też mnóstwo zdjęć.
Do mojej dioramki użyłam Zvezdowskiego plastikowego modelu niszczyciela "Sovremenny" w skali 1/700, do którego dokupiłam lufki (niepotrzebnie w sumie) i małą blaszkę z Chin, zawierającą kratownicowe maszty i radary. Żadnej waloryzacji więcej, proste składanie elementów: od początku wiedziałam, że rdza zatrze większość konturów. Wodę wylałam z żywicy epoksydowej zabarwionej paroma kroplami czarnego tuszu - następnej w ogóle nie będę barwić, bo wychodzi za ciemna. Klif zbudowałam ze styroduru.
Skala 1/700
Ten radziecki okręt to krążownik "Murmańsk". Zatonął u wybrzeży Norwegii podczas holowania na złom. Po 18-stu latach, w 2012, usunięty.
OdpowiedzUsuń