Piękna pani.
Ale w sumie to i tak kupiłam ją dla jeżyka. Sama w sobie jest ładna a nawet śliczna, ale dopiero jeżyk (dwa!) na rękach dodaje jej TEGO CZEGOŚ.
Jako tytułowy reprodukuję numerowany i sygnowany autografem obrazek, dołączony do zestawu. Kolorystyka inspirująca, ale chyba nie do końca moja. OK, znajdę swoją własną.
Przyszła w kartonowej sztywnej tubie, oklejonej etykietą.
Części. Tak, są z dwóch różnych rodzajów żywicy. Przynajmniej kolorystycznie różnych.
Podstawka. Stabilna, ale warto ją jeszcze na czymś szerszym osadzić.
Ciało driady. No i właśnie, i te jeżyki...
...one obydwa mają cudowne kozie bródki. I duży, i mały.
Dwuczęściowa liściana spódniczka driady. Ładnie spasowana. Ciekawa faktura rzeźby.
Twarzyczka. Nieco lalkowata, ale przynajmniej nie w obrzydliwym, pseudodrapieżnym stylu driad warhammera.
Kwiaty we włosach...
...i treska.
I jeszcze kwiat na suknię.
A tak wygląda poskładana (jeszcze bez dodatkowej płaskiej podstawki).
Jest moc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz