sobota, 18 września 2021

Inbox - Mirosław Miarka&PD-3D - ORP Miecznik RS Design - skala 1/700

 Science fiction. A nawet fantasy. 

Program "Miecznik", czyli 3 nowe fregaty dla PMW, realizowany jest od 2013 roku. Mają zastąpić stareńkie O.H.Perry, czyli Kościuszkę i Pułaskiego. Mają być super, hiper, ultra i ach. Czy będą, nie wie nikt. Jakie będą, tym bardziej. 

Oczywiście pałęta się po sieci cała masa wizualizacji i innych ślicznych komputerowych obrazków, o wartości co najwyżej umiarkowanej. Jedną z koncepcji jest ultranowoczesna - przynajmniej z wyglądu - fregata narysowana w konsorcjum Remontowa Shipbuilding na zlecenie PGZ. I to właśnie ją wziął na warsztat jeden z naszych czołowych znawców okrętowych, Mirosław Miarka, zaś wydrukował Dariusz Podsędek z firmy PD-3D. Dosłownie parę dni temu dostałam jeden z modeli testowych. Mniam. 

Znaczy od razu, żeby nie było niejasności: owszem, modelik jest śliczny, ciekawy, wzbudza dumę i prostuje plecy. Tyle że wart jest w tej chwili tyle, co modele gwiazdolotów czy tam innych jednostek z Gwiezdnych Wojen: w rzeczywistości nie istnieje i nie wiadomo, czy kiedykolwiek zdoła. Ja osobiście do różnych planów rozwojowych PMW mam bardzo duży, cyniczny i gorzki dystans. By zacytować poetę* - nie wierzę w nic, nie pragnę niczego na świecie. 

Nie wierzę, ale że model ładny, to z rozkoszą poskładam i pomaluję, i będę się cieszyć próżnej chwały złudzeniem. 

Przyszedł luzem w pudełeczku transportowym, więc na czołówce reprodukuję obrazek z sieci. 

Instrukcja: 


Darek sygnalizował, że coś jest źle z opisem części 26 i 27, ale jeszcze do tego nie doszłam w budowie. Wierzę na słowo póki co. 

Części:


Jakość druku - doskonała. Prawie w ogóle nie ma artefaktów drukarskich. Są tylko duże, dość grube, trudne do usunięcia wsporniki drukarskie. A żywica twarda i miejscami dość krucha, więc trzeba uważać. 




Kadłub dzielony poprzecznie, za bryłą nadbudówki, przed "kominami". Pewnie to kwestia technologiczna, obszaru wydruku czy coś. OK, w sumie nie problem. 



Detali żywicznych jest dosłownie garsteczka, bo to futurystyczna stealth fregata, a nie rosochaty austrowęgierski drednot:





Blaszka. Mała ale cała, większość dobra to pokrywy różnych systemów - dobrze. A ten "łańcuszek" na dole to ogrodzenie helipadu. Normalnych relingów toto nie ma, bo po totym się zasadniczo nie łazi, zwłaszcza po fordeku nie. Tam to w zasadzie tylko służby serwisowe, ale wtedy rozstawia się przenośne zabezpieczenia. 


No i cóż. Poskładałam, zapodstawkowałam. Po przeszlifowaniu powierzchni styku prawie nie trzeba było szpachli. Szparki były tak małe, że użyłam plasteliny (pomarańczowej), którą można bardzo fajnie zarobić i wygładzić takie dziurki. Potem delikatnie przeszlifowałam gąbką z papierem ściernym, plastelinę też, i mamy gładko. 




Po doklejeniu masztu prezentuje się tak:


Zaś malowanie wymyśliłam mu takie:


To HMS Severn, sierpień 2021. 

A co. Jak fantasy, to fantasy. Może jedynie ciut zmienię odcienie, dopasuję je do bałtyckich warunków i kolorów. 

Tak że no. Mam nową zabawkę. 


____________________________________________________

*Kazimierz Przerwa-Tetmajer, Nie wierzę w nic...

2 komentarze:

  1. I jeszcze mu na helipadzie caracala wstaw ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. wstawię. Jakiś śmigłowiec i drona. I rosyjskiego Raptora przy rufowym doku.

    OdpowiedzUsuń