Właściwie to z całego modelarstwa okrętowego najbardziej lubię budować takie właśnie trochę niemożliwe fairylandy - prawie realistyczne scenerie przełamane jakimś baśniowym elementem. A do takich historii najlepiej, jak wiadomo, nadają się żaglowce. Albo stare parowe okręty, jeszcze z pełnym żaglowym takielunkiem.
Tym razem zainspirował mnie obraz brytyjskiego malarza Johna Stobarta. Jego specjalnością są stare amerykańskie porty ze złotego wieku żaglowców. Mój bazowy obraz to Savannah River Street by Moonlight in 1842:
Strona domowa artysty jest TUTAJ.
Na bazie tego obrazu zmajstrowałam scenkę, którą rozbudowałam o wymyślone już elementy: kościół, urwisko, i na samym końcu scenki - zwietrzały skalny artefakt wymarłej krasnoludzkiej cywilizacji. W roli żaglowca obsadziłam HMS Captain, nieszczęśliwy okręt, który żył tylko 6 miesięcy i zatonął w sztormie, i który nigdy nie popłynął do Ameryki. Dodałam też archaiczny żaglowy kuterek z Mikrostoczni, wychodzący właśnie w morze.
Wspaniale wypełniły mi scenkę drukowane 3D detale od Mariusza - różne konne dorożki i wózki (bodaj 7 rodzajów), zwierzątka (w tym KOTY!!!), beczki, latarnie, ławki. Dom i kościół to Evadam.pl, krasnoludzki artefakt - Scibor, Captain - Jadar z wymienionymi na toczone masztami i rejami (Master) oraz z wielu innymi detalami waloryzującymi. Ludziki - w tym prostytutka pod latarnią - Eduard. Reszta scratch.
Skala 1/700.
Piękne !!!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne, lepsze od inspiracji
OdpowiedzUsuń