Mała łódecka z wielką dioramą wokół.
Brzeg wysoki jest w Dundee,
Zbiega w dół i znów się wspina.
Dobre stocznie, klipry w nich
Zgrabniuśkie jak dziewczyna.
Nie widziałeś? To Quebec.
Zbiega w dół i znów się wspina.
Nastroszony drewnem brzeg.
Ze szkockich gór dziewczyna.
Ref.: Hej, hej, jak długi rejs,
Zbiega w dół i znów się wspina.
Na stromej fali grzbiet.
Ze szkockich gór dziewczyna.
Zakurzone Charleston,
Perkalowa sukienczyna,
Bawełniany czesze lok
W lusterku morza sinym.
Gdzieś na końcu mapy jest
Port, skąd nikt już nie odpłynął.
Nie wiesz, kiedy czeka cię
Ostatni rejs do Hilo.
Ref.: Hej, hej, do Hilo Bay,
Zbiega w dół i znów się wspina.
Na stromej fali grzbiet.
Ze szkockich gór dziewczyna.
I powrócisz do Dundee,
Nie na długo się zatrzymasz.
Dobre stocznie, klipry w nich,
Zgrabniuśkie jak dziewczyna.
Hej, hej, jak długi rejs,
Zbiega w dół i znów się wspina...
Na stromy fali grzbiet.
Ze szkockich gór dziewczyna.
W małym porcie na zachodnim wybrzeżu Irlandii dzień zaczyana się zwyczajnie – od otwierania okiennic, od rozmów o pogodzie i od turkotu kół drewnianych wozów na bruku. Ale gdy tylko z zatoki wynurza się sylwetka galway hookera z czerwonymi żaglami, wszyscy na nabrzeżu zwracają głowy w jej stronę.
Nie jest to nic nadzwyczajnego - statek taki, narzędzie, nie rozrywka, służy tym ludziom od pokoleń. Ale w czasie wojny, kiedy import jest ściśle reglamentowany, a niemieckie u-booty grasują na Atlantyku, każdy transport z rybami, wełną czy torfem nabiera wielkiego znaczenia.
Na pomoście czekają już wozy i ludzie – kobiety w chustach, mężczyźni w roboczych ubraniach, dzieci ciekawie zaglądające między belki. Owce beczą niespokojnie, jakby przeczuwały, że będą ładowane na pokład. Z wozu wyładowywane są kosze pełne warzyw i owoców, skrzynie z rybami, beczki ze smołą i piwem. Wszystko to za chwilę popłynie do innej zatoki, może nawet aż do Galway, gdzie towary są warte więcej niż złoto.
Żagle błyszczą w słońcu – ciemnoczerwone, barwione tradycyjnie ochrą i tranem, wyglądają jak skrzydła ptaka przysiadłego na wodzie. Marynarze na pokładzie, w swetrach i kaszkietach, nie tracą czasu – liny już skrzypią, żagle łopoczą, a wiosła łodzi pomocniczej czekają, by odepchnąć jednostkę od pomostu.
Nie ma w tym nic z patosu ani wielkiej historii – a jednak w tej codziennej wymianie ryb na wełnę, torfu na mąkę, jest coś z cichego oporu wobec wojny. Bo oto mały port żyje dalej, wymienia się dobrami, oddycha wolnością – słoną wolnością zimnego, szarego oceanu.
PS. I tak, ja wiem, że The Bonnie Ship the Diamond”, to szkocka, nie irlandzka, pieśń wielorybnicza z przełomu XVIII i XIX wieku. Budując tę scenkę cały czas słyszałam ją w głowie.
Hooker - WAK, oczywiście z kompletem przydasiów. Nabrzeże, budynek, kajak, pomost - Shipyard. Ludziki, wóz - Germania Figuren, White Stork Miniatures, IDAP Technology, emp3d, magazynek. Łódź wiosłowa - Zvezda.
Skala 1/72.
Piękne to i klimatyczne ! Ten kajak to desant przeciwko IRA ;) ?
OdpowiedzUsuńDawno czegoś tak pięknego nie było, zaszalałaś! karol flibustier
OdpowiedzUsuńNo piękne to jest, jak kadr z filmu
OdpowiedzUsuń