Ja nawet nie wiem, czy Malifaux to nazwa firmy, czy gry...
Bo gdzieś jeszcze na pudełku plącze się słowo "Wyrd", które kojarzę z producentem figurek. Ale i tak nie umiem tego spasować ze sobą.
No więc nie umiem i nie wiem, do czego te latające prosiaki oryginalnie zaprojektowano. Do jakiegoś systemu, tyle wiem. A wywnioskowałam to z dołączonych do zestawu kart.
Tylna strona pudełka pokazuje wszystkie trzy świnki w postaci złożonej. Świnki są zombieświnkami; po niektórych widać to bardziej, po innych mniej.
I owe karty z charakterystykami świnek.
Części prosiaczków plus trzy podstawki.
Zbliżenia. Ładnie to jest odlane, chociaż plastikowe. Ale projekt cyfrowy, co też widać.
O, ta świnka jest najbardziej martwa z nich wszystkich. Najwięcej kości na wierzchu.
Śmieszne to jest. Skojarzyło mi się z japońskimi kamikaze atakującymi jakiś amerykański okręt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz