sobota, 1 września 2018

Inbox - Trumpeter + Flyhawk - HMS Warspite 1942 - skala 1/700

Grand Old Lady...

Warspite


Okręt, który zawsze chciałam sobie kupić, i zawsze było coś pilniejszego. No ale w końcu go mam.

Kupiłam od razu wielgaśne blachy i drewniany pokład z Flyhawka. Bo sam plastikowy model to taki... trochę chudziutki...

Instrukcja. To jest Trumpek, więc nie ma co liczyć na jakąś szaloną detalizację. Ale ładne to jest. 




Malowanie z Oceanu Indyjskiego. Dwója za opis kolorów, a raczej jego brak. Dobrze chociaż, że są rzuty obu burt.


Kadłub. Do wyboru: z pełnym dnem i do linii wodnej. Ja oczywiście zrobię bez dna, na dioramce jakiejś.





Podstawka w formie kilbloków. Przyda się do innego modelu.


Pokłady. Na dole oryginalny plastikowy z modelu, u góry drewniany Flyhawkowy.


Ramki. Formy suwakowe, więc ładnie, ale nie za dużo części. To nie jest Flyhawk:










Maciupcia blaszunia. Hmmm...


Kalka. Bandery i kokardy do Walrusów.


A Walrusy są dwa. Z przezroczystego tworzywa, wyłącznie w pozycji z rozłożonymi skrzydłami:


OK. No to przechodzimy do pudła z blachami.

Instrukcja - wielostronicowa książka. Każdy etap wyłożony łopatologicznie, rysunki + zdjęcia. Miłe.





















 I same blachy. 10 arkuszy. Jejku, jak fajnie.






Różne miłe drobne przydasie, czyli toczone kabestany i pachoły...


...oraz lufki.


Nić na olinowanie. Miło.


I dodatkowe rameczki, m.in. z Walrusem ze złożonymi skrzydłami. Bardzo, bardzo sympatycznie.


I mój pomysł na Warspita:


W roli tankowanego - jakikolwiek niszczyciel. Na przykład IBG-owski Hunt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz