piątek, 5 kwietnia 2019

Inbox - Games Workshop - War Mumak of Harad - skala 28 mm

Dawno, dawno temu kupiłam sobie mumakila.

Zdarzyło się to, jak sądzę, około roku 2007-2008, kiedy mumakile stały się dostępne w Polsce. Skąd go kupiłam, w sensie z jakiego sklepu, za chiny już nie pomnę. Wielkie, tłuste, grube pudliszcze. Przyszło, nacieszyłam się nim wstępnie, poszło mieszkać na szafę. Czekało na swoją kolej. A potem - rok? dwa lata później? - zaginęło.

Niby teoretycznie nie powinno się było to zdarzyć, to nie pudełko zapałek, żeby bez śladu zniknęło w niewielkim w sumie mieszkaniu. A jednak. Jakiś czas go szukałam, potem opłakałam, zapomniałam. Minął czas żałoby po stracie. Aż tu nagle...

Na początku lutego (2019 r.) skręcałam drewnianą półkę. Przy okazji wywaliłam jakieś prastare gruzowisko papierzysk zza szafy... na sam koniec spod gruzów wyłoniło się ONO. Pudło z mumakilem. Przygniecione gruzami feudalizmu dosłownie, bo upchane pod dwiema (też zaginionymi, jak mi się wydawało) książkami o historii krucjat.

I oto jest.

Zewnętrzność pudliszcza wygląda, przyznaję, dramatycznie. Pogniecione, kilka razy obsikane przez koty, poznaczone bliznami. Ale w środku wszystko w stanie idealnym.

Boczki pudliszcza ze zdjęciami i rysunkami mumaków:





Tył - zgnieciony - pokazujący gotowe figurki:


Podstawka. Wielka, epicka i tłusta. Choć zwłoki rozdeptanych Rohirrimów są takie dość grzeczne, żadnych flaków na wierzchu. No dobra. Się dorobi i flaki...


Mumakilowe cielsko. Ogromne, choć zdaje się, że słonisko i tak jest nieco zmniejszone w stosunku do filmowego oryginału.


Nogi dzielone na połówki wzdłuż, trochę plastikowych nadlewek do usunięcia.


Reszta mumakilowego cielska, znaczy łeb, uszy, ciosy, ogon, wnętrza nóg.



Fajny ma pyszczek stworzonko.


Elementy palankinu, czyli howdah.





Instrukcja składania słoniszcza i palankinu:




Przechodzimy do figurek. Na początek mahud.



Do zestawu dołączono standardową ramkę pieszych Haradrimów. Fajne chłopaki.




Jeszcze główny element howdah...



I takie małe znalezisko, upchane na samym dnie pudła. Kilku ewidentnie używanych Rohirrimów, niektórzy połamani, lekki nadmiar koni. Coś miałam na myśli zapewne... tylko co?


No nieważne. Najważniejsze, że mumakil wylazł w końcu zza szafy.

2 komentarze: