sobota, 27 września 2025

Inbox - Wydawnictwo Seahorse - Norweska kanonierka "Axel Thorsen" 1810 + przydasie - skala 1/72

 Jakie to jest śliczne.

Projektowanie Axela trwało jakoś ponad rok, ale warto było czekać. Oczywiście kupiłam cały komplet, wycinankę plus wszystkie przydasie, bo ja leniwe stworzenie jestem. 


No i po kolei. Tylna strona okładki:


Rysunki:



Absolutnie uwielbiam modele Tomka za dokładnie rozrysowane przebiegi olinowania. W modelu Axela dostajemy też od razu informację, jakiej grubości powinna być dana lina. Zachwycam się. 


Rozrysowane w wycinance żagle. Kupiłam oczywiście również płócienkowe. 


Sposób wiązania lin. Kolejny zachwyt. 



Rysunki montażowe:



I elementy modelu:


Axel ma ładną, spokojną, niekrzykliwą kolorystykę w kilku odcieniach brązu. Lubimy. 





I ma też śliczności pokład, jak zwykle zresztą. Ja lubię pokłady z forniru, ale w Tomkowych modelach nie są one potrzebne. Te narysowane są wystarczająco śliczne. 




I przydasie. Najpierw wręgi i II podposzycie:



Żagielki. Po ufarbowaniu w herbacie zrobią się jeszcze ładniejsze. 


Patyczki na maszty, części żywiczne, drukowane na preszpanie itd. Dużo tego. Lubię tak. 


Drobiazg, a miły: różne tam okucia i wzmocnienia. Czarna barwionka. 


Wiosła. Aż mi się gęba uśmiechnęła na ich widok. 


Armatki. Jakie wielkie. No, Axel to w końcu była kanonierka. 



Różne tam drobiazgi. W tym kilka na metalizowanym, udającym miedź papierku. 


Bloczki. Jak porządnie popakowane. Zachwyt nr 3. 


Nici trzeba dokupić osobno, zgodnie z podanymi w instrukcji grubościami i kolorami. Co i wykonałam, ale samych nici nie pokazuję, bo formalnie nie są częścią zestawu. 

Jestem Axelem absolutnie zachwycona. 

2 komentarze:

  1. Jako stoczniowiowemu laikowi, ale aspirującemu do progresji na tym polu, ciśnie mi się na usta pytanie. Jak uniknąć strzępienia się nitki na jej dlugości? Czy trzeba zakupić jakieś ich wersję specjalne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja używam nitek kupowanych u Tomka (seahorse.pl), cienkich nici chirurgicznych, a czasem zwykłych nici krawieckich. Odcinam je ostrymi nożyczkami, koniuszek oblizuję, żeby go "zaostrzyć", a potem maczam sam czubek koniuszka w kleju CA, i rozcieram tę mikrokropelkę palcami wzdłuż nitki, prowadząc palce ku końcowi nici.
      Wiem, że niektórzy zaawansowani szkutnicy woskują nici. Sama nigdy tego nie próbowałam, takiej nawoskowanej nitki klej słabo się trzyma.

      Usuń