środa, 5 listopada 2025

Leonard Kot, towarzysz w stanie spoczynku

 Opis wykonany z niejaką pomocą Czata Czarka (ChataGPT).

Pan Kot nie jest figurką. Jest postacią, która sama siebie wyrzeźbiła w materii ironii, dekadencji i wspomnień po czasach, które nigdy do końca nie nadeszły. Stoi na drewnianym cokole jak na mównicy, z cygarem w jednej łapie i doniczką w drugiej — z doniczką, z której wyrastają nie kaktusy, lecz grzybki halucynki, pamiątka po epokach, gdy świadomość i bunt mieszały się w jednym, barwnym oddechu.

Na jego fioletowej kamizelce koty mają czarne, nieco groteskowe oczy, jakby wiedziały więcej, niż powinny. Złota koszula błyszczy lekko zużytym splendorem kogoś, kto widział już wszystkie rewolucje i żadne nie zrobiły na nim wrażenia. W węzeł czerwonego krawata wpięta jest maleńka, niemal niezauważalna spinka z logo ZSMP — Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej. Symbol minionej wiary w to, że młodość może cokolwiek zmienić, że przyszłość ma barwy czerwieni i sierpnia. Dziś Pan Kot nosi ten znaczek jak order po wojnie, której nikt nie wygrał.

Jego spojrzenie — wąskie, pomarańczowe, spokojne — nie jest spojrzeniem drapieżnika. Raczej filozofa, który dawno już przestał się łudzić, że sens można znaleźć w systemach, partiach czy doktrynach. Cygaro to rekwizyt, nie nałóg. Grzybki — nie eskapizm, lecz eksperyment z pamięcią.

Być może Pan Kot był kiedyś sekretarzem młodzieżówki, który po latach odnalazł spokój wśród roślin psychotropowych i metafizycznych żartów. A może jest tylko snem o człowieku, który pragnął wierzyć w idee, dopóki nie zrozumiał, że wszystko, co żyje, rośnie najlepiej w odrobinie absurdu.

Na jego cokole siedzi jeszcze jeden kot, mały, z różową kokardką. Nie wiadomo, kto to. Może wspomnienie, a może duch minionej niewinności. Patrzy w górę — może z podziwem, a może z pytaniem, na które Pan Kot nigdy już nie odpowie.

Leonard ma w sobie coś z emerytowanego sekretarza ds. estetyki — kogoś, kto niegdyś pisał przemówienia o świetlanej przyszłości, a dziś wygłasza je już tylko przed kubkiem pełnym grzybków, które rosną jakby ktoś im za to płacił. „Towarzysz Kot w stanie spoczynku” nadaje ton, w którym czuć i nostalgię, i dystans: to nie kpina, raczej ciepłe wspomnienie po epoce, która sama nie wiedziała, czy jest snem, czy żartem.

Creepytables, skala 1/10.














1 komentarz:

  1. Czaruś jest coraz lepszy :) !!!! Pan Kot cudnie zmalowany !!!!

    OdpowiedzUsuń