Biogram okrętu
Trumpek to nie jest firma słynąca z przesadnej detalizacji, delikatnie mówiąc. Ale bryły robi dobrze, moim zdaniem dużo lepiej niż Tamka czy Hase/Aoshima. Zresztą modele Trumpka są nowsze, a co za tym idzie ex definitione lepsze. Tak więc - padło na Trumpka.
Oczywiście dokupiłam też komplet blach i drewniany pokład, ale to będzie oddzielny inbox.
Moje pierwsze zetknięcie z Nelsonem (w sumie to jego bratem bliźniakiem Rodneyem) miało miejsce jakoś w I połowie lat 80-tych, gdy byłam wczesnonastoletnim niewinnym dziewczęciem. Dorwałam jakąś fioletową światłokopię (nawet nie kserówkę jeszcze!) Rodneya z Małego Modelarza z roku 1970. Projekt Bohdan Wasiak, skala 1/300. Spojrzałam na rysunki montażowe i zamarłam. Długo nie mogłam uwierzyć, że TO istniało naprawdę; potem próbowałam oswoić traumę racjonalizując sobie, że może panu projektantowi coś się popitulkało i źle wyrysował... To był czas tuż po stanie wojennym, więc ani literatury żadnej, ani niczego. A do kolorowania farbki plakatowe szkolne 6 kolorów.
Zbudowałam ten model. Nadal wyglądał koszmarnie, ale wtedy ja już byłam w nim zakochana.
Teraz go sobie kupiłam w normalnej skali, znaczy w 1/700.
Boczki pudełka:
Pudło po otwarciu:
Instrukcja. Klasyczny Trumpek, czyli więcej obiecuje niż daje w realu ;)
Kolorowy obrazek. Nie, nie podoba mi się to malowanie. Prawdopodobnie przebuduję sobie Nelsona na wersję z 1943 roku, wściekle kolorową.
A może nawet zrobię what if bazując na malowaniu Rodneya z łaciatym pokładem.:
OK, ale to w swoim czasie.
Elementy kadłuba. Wersja tylko do linii wodnej. I jak dla mnie chwatit.
Ładna faktura burt. Na dziobie drobna jamka skurczowa - nie będę jej szpachlować, zrobię w tym miejscu wgniecenie blachy poszycia.
Deskowany pokład. Nie jest źle, ale drewniany będzie o niebo lepszy.
Złożony na sucho bardzo ładnie pasuje.
Ramka z elementami nadbudówek. Oba pokraki miały nadbudówki wysokie, masywne i - jakże by inaczej... - brzydkie.
Drzwi pewnie do wymiany... ok, będą w zestawie waloryzującym, a jak nie, to się weźmie z magazynku.
Ramki z drobnicą. Nie jest źle.
No lufy do wymiany rzecz jasna.
I te małe dziwne cóśki... zapewne oerlikony, jak sądzę.
Faktura powierzchni za to ładna.
I łódki też ładne.
Kolejne jakieś... do wymiany w całości.
No dobra, w zestawie jest też blaszka. Maciupcia blaszunia. Dźwigi, grill komina, radarki. Miło.
Kalkomania. Banderki i nazwa okrętu.
Aha: to jest naprawdę wielkie bydlę, popatrzcie na wymiary...
Będzie zabawa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz