niedziela, 17 maja 2020

Inbox - Trumpeter - HMS Nelson 1944 - skala 1/700

Grubasek.

Biogram okrętu

Trumpek to nie jest firma słynąca z przesadnej detalizacji, delikatnie mówiąc. Ale bryły robi dobrze, moim zdaniem dużo lepiej niż Tamka czy Hase/Aoshima. Zresztą modele Trumpka są nowsze, a co za tym idzie ex definitione lepsze. Tak więc - padło na Trumpka.

Oczywiście dokupiłam też komplet blach i drewniany pokład, ale to będzie oddzielny inbox.

Moje pierwsze zetknięcie z Nelsonem (w sumie to jego bratem bliźniakiem Rodneyem) miało miejsce jakoś w I połowie lat 80-tych, gdy byłam wczesnonastoletnim niewinnym dziewczęciem. Dorwałam jakąś fioletową światłokopię (nawet nie kserówkę jeszcze!) Rodneya z Małego Modelarza z roku 1970. Projekt Bohdan Wasiak, skala 1/300. Spojrzałam na rysunki montażowe i zamarłam. Długo nie mogłam uwierzyć, że TO istniało naprawdę; potem próbowałam oswoić traumę racjonalizując sobie, że może panu projektantowi coś się popitulkało i źle wyrysował... To był czas tuż po stanie wojennym, więc ani literatury żadnej, ani niczego. A do kolorowania farbki plakatowe szkolne 6 kolorów.

Zbudowałam ten model. Nadal wyglądał koszmarnie, ale wtedy ja już byłam w nim zakochana.

Teraz go sobie kupiłam w normalnej skali, znaczy w 1/700.

Boczki pudełka:



Pudło po otwarciu:


Instrukcja. Klasyczny Trumpek, czyli więcej obiecuje niż daje w realu ;)








Kolorowy obrazek. Nie, nie podoba mi się to malowanie. Prawdopodobnie przebuduję sobie Nelsona na wersję z 1943 roku, wściekle kolorową.


A może nawet zrobię what if bazując na malowaniu Rodneya z łaciatym pokładem.:





 OK, ale to w swoim czasie.

Elementy kadłuba. Wersja tylko do linii wodnej. I jak dla mnie chwatit.



Ładna faktura burt. Na dziobie drobna jamka skurczowa - nie będę jej szpachlować, zrobię w tym miejscu wgniecenie blachy poszycia.



Deskowany pokład. Nie jest źle, ale drewniany będzie o niebo lepszy.


Złożony na sucho bardzo ładnie pasuje.


Ramka z elementami nadbudówek. Oba pokraki miały nadbudówki wysokie, masywne i - jakże by inaczej... - brzydkie.


Drzwi pewnie do wymiany... ok, będą w zestawie waloryzującym, a jak nie, to się weźmie z magazynku.






Ramki z drobnicą. Nie jest źle.








No lufy do wymiany rzecz jasna.


I te małe dziwne cóśki... zapewne oerlikony, jak sądzę.



Faktura powierzchni za to ładna.



I łódki też ładne.



Kolejne jakieś... do wymiany w całości.


No dobra, w zestawie jest też blaszka. Maciupcia blaszunia. Dźwigi, grill komina, radarki. Miło.


Kalkomania. Banderki i nazwa okrętu.


Aha: to jest naprawdę wielkie bydlę, popatrzcie na wymiary...


Będzie zabawa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz