wtorek, 24 stycznia 2012

Femme fatale

Jak szaleć, to szaleć: raz Mustang poproszę!
Shelby Mustang GT 350 - kolejne dzieło Victoriusa!

Gdy kolejny raz obejrzałem jeden ze swoich ulubionych filmów „60 sekund” (Gone In Sixty Seconds), postanowiłem dołączyć do kolekcji Eleanorę , femme fatale głównego bohatera Memphia Rainesa [w tej roli doskonały Nicolas Cage], choć w zasadzie powinienem napisać auto fatale.
Tak, właśnie tak, Eleanora to samochód, i to nie byle jaki, bo Shelby Mustang.
Niestety okazało się, że zdobycie dokładnie tego modelu, który występuje w filmie, jest praktycznie niemożliwe. Na potrzeby filmu powstało 13 szt. tego modelu Shelby Mustang GT500 E. Nawet w wersji modelarskiej lub kolekcjonerskiej trzeba za niego słono zapłacić.
Zadowoliłem się Shelby Mustangiem GT 350 z firmy Revell w 1/24. Malowanie ma praktycznie takie samo jak w filmie, pozostałe różnice to szczegóły konstrukcyjne, których nie sposób było zmienić samodzielnie. Model nie jest zrobiony z jakimś szczególnym polotem, no cóż, modele aut to jednak nie moja domena. Dodatkowym utrudnieniem był sposób, w jaki Revell opracował Mustanga – moim zdaniem utrudniający jego sklejenie. Na szczęście takie elementy jak zderzaki, część silnika i kołpaki były oryginalnie chromoniklowane. Jeżeli kiedyś będę chciał coś zrobić z aut – będzie to auto japońskiego producenta modeli.
Wyszedł jak wyszedł, samochodziarze na pewno by mnie zganili. Ale mówię z góry, gadajcie zdrowo, absolutnie nie będę tego słuchał. To jednorazowe szaleństwo, które już zostało skończone i stoi teraz na półce z figurkami, tylko Memphis wyskoczył na papierosa i na dioramie zostało samo auto.
W końcu to auto szczególne.
To Mustang.
Mustang Shelby.
Zapraszam więc do oglądania i raz jeszcze dziękuję Kasi za udostępnienie strony na moje szaleństwo.
























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz